Strony

wtorek, 29 grudnia 2015

Postanowienia noworoczne. Warto?

Panika! Nadchodzi nowy rok 2016, a ja jeszcze nie oswoiłam się z 2015. Zewsząd wyskakują mi ludzie nawołujący do zmian, do postawienia sobie postanowień noworocznych. Co roku sobie coś obiecuje, a wynika z tego raczej nic....
 Podobno to właśnie postanowienia noworoczne są czymś co nas najbardziej stresuje! Bo przecież obiecujemy sobie (właśnie SOBIE, nikomu innemu!!!) że zmienimy się pod jakimś względem a potem, okłamujemy samych siebie. A to wszystko wychodzi przecież. Ja, kiedy wiem że oszukałam siebie w jakiś sposób to staram się nie zostać ani na chwilkę sama, wtedy moje myśli atakują mnie jak krwiożercze piranie!!! 


Jakie mamy postanowienia? Najczęściej kobiety obiecują sobie, że schudną! NORMA! Co z tego wynika? Jeszcze większe obwinianie się, bo nie wyszło. Sama ciągle próbuję zmienić swoją sylwetkę. Nie marzę by schudnąć, ale bardziej marzę, żeby pozbyć się odstającego brzuszka i pozbyć się cellulitu z pośladków (tak,mam go!). Wiem, że tylko zdrowa dieta i ćwiczenia mi na to pozwolą. Ale ja nie potrafię zrezygnować z wielu smakołyków. Ok, ok chipsy jeszcze mogłabym porzucić (chociaż jestem uzależniona od chrupania!), ale pizza czy szarlotka to nie do pomyślenia! Nie wyobrażam sobie, żebym nagle miała przestać używać cukru czy soli. Wiem, wiem- biała śmierć, ale przecież żadna potrawa nie ma smaku bez soli, a zrezygnować ze słodyczy to tak jakby odciąć sobie rękę, czy coś. :). Myślę, że wiele z was się zgodzi z tym, że słodycze były, są i muszą być. Kurczę, czemu mam rezygnować z całej przyjemności w życiu? Już wole być gruba! Ale dieta to nie jest największy problem. Najgorzej u mnie jest z motywacją! Wracam do domu i najzwyczajniej w świecie nie chce mi się ćwiczyć. Jest z tym za dużo zachodu. W tym roku nawet powiedziałam sobie, że wydam te pieniądze i pójdę na siłownię. Oczywiście po drodze znalazłam milion wymówek, ale jestem coraz bliższa stwierdzenia, że może warto się poświęcić i kupić ten karnet. Z karnetem na pewno będę czuła przymus bycia tam. W końcu wydam pieniądze za które mogłabym kupić sobie jakiś nowy ciuch, a może nawet i dwa! Może w tym roku moje postanowienia wypalą, a może znowu nie? Chyba jak każdy trochę się nimi martwię. Ale przecież ciągle marzę o sylwetce na lato, która powali i mnie i mojego chłopaka i moje koleżanki! Chcę pokazać wszystkim, że moje ciało może wyglądać jak z obrazków bogatych amerykanek na Instagramie! 

Zadaję sobie pytanie, czy warto postanawiać sobie cokolwiek? Przecież większość z tych postanowień i tak nie wypala. 


Kiedyś postanowiłam sobie, że nauczę się Hiszpańskiego (chyba), nakręciłam się nieźle. Porobiłam sobie fiszki, porozwieszałam je w pokoju i gdy tylko do niego wchodziłam to powtarzałam wybrane frazy. W mp3 nagrałam zwroty z rozmówek hiszpańskich by w wolnych chwilach ich słuchać, ale tego nigdy nie zrobiłam. Ponieważ, tak szybko jak się nakręciłam, tak szybko zrezygnowałam z tego. Uczyłam się tak szczerze może dwa dni, a fiszki wisiały w pokoju może miesiąc. Niby zrobiłam wszystko, żeby mi się udało, ale jednak nic z tego. Porażka. Czemu? Bo wyznaczyłam cel w który nie wierzyłam. 
Ale mam takie postanowienia, które spełniłam. Bo wierzyłam w nie! Zobaczcie mój post z początku roku 2014! <klik>Tam postanowiłam sobie zmianę sylwetki (wiadomo, nie udało się, a nawet pogorszyło), ale postanowiłam również to, że zmienię swój styl ubierania się i przefarbuję włosy. Udało się? Dlaczego? Nie wiem. Może naprawdę dlatego, że w to wierzyłam i wiedziałam że to wykonalne, wręcz banalne. A może czynnik był inny? Kto wie? Ja wiem, że zmiana stylu była najtrudniejsza gdyż kiedyś bluzka, bluza plus jeansy to zestaw idealny. Nic więcej mi nie było potrzeba, Ale patrzyłam na koleżanki i na gwiazdy i zazdrościłam im ich stylu. Podobały mi się od zawsze ładne koszule, sexy spódniczki i stylowe sukienki , ale zawsze kiedy wchodziłam do sklepu to i tak kupowałam biały t-shirt z nadrukiem i jeansy. Dlaczego? Mam taką kuzynkę w rodzinie, która mówiła mi kiedyś, że jest uzależniona od panterki. Nie ubiera się kiczowato. Skądże! Do niej ta panterka zawsze pasuje. Ona miała podobny problem jak ja. Mówiła sobie, że nie kupi nic z panterką, a jednak wchodząc do sklepu widziała same panterkowe rzeczy i tylko te jej się podobały. Nie były to duże rzeczy.Najczęściej miała jakąś torebkę w panterkę, rękawiczki, płaszczyk.Ale kochała po prostu ten wzór. Ja tak miałam ze swoimi ubraniami na odwrót. Mówiłam sobie, że kupie coś eleganckiego, sexy, a i tak kupowałam kolejne t-shirty. Te rzeczy do teraz wiszą w mojej szafie, czekają na lepsze czasy. 
Nie wiem czy mam wam radzić jak spełnić postanowienia noworoczne, skoro sama mam z nimi problem. Ale jedyne co wam mogę poradzić to to by znaleźć sobie "bata"! Czyli, tak jak ja. Jeśli chce zmienić sylwetkę, to pójdę na siłownie, bo tylko tam wydam pieniądze i to one będą zmuszały mnie do pójścia tam! 
Życzę wam, żeby wasze postanowienia się spełniły, albo żebyście w ogóle ich nie musiały sobie stawiać! 

Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że któraś z was poczyta moje przemyślenia. 

A tu mam coś dla was tak z przymrużeniem oka. :)



:)



2 komentarze:

Wyświetlenia.

Obserwatorzy