Strony

czwartek, 17 września 2015

Say goodbye to the...

Lubię takie "pełne" dni. Dni, w które nie wiem do czego ręce włożyć. Czas wtedy leci szybko, ale  w pozytywny sposób. Lubie kiedy coś się dzieje. Kiedy nerwowo spoglądam na zegarek i zastanawiam się, czy zdążę ze wszystkim. Kiedy indziej mam takie dni kiedy siedzę cały dzień przed telewizorem, oglądam głupie programy i seriale, nie robię właściwie nic pożytecznego. Teraz staram się takie dni wypełniać chociażby postami dla was. Takie posty z inspiracjami lubię tworzyć, ale trzeba przyznać, że jest przy nich trochę roboty. Nie wiem jednak czy jesteście w ogóle zainteresowani takiego typu postami. Z dnia na dzień widzę coraz więcej wejść, coraz więcej was jest. Jedni zajrzą przez przypadek, na chwilę, inni może obserwują mnie na bieżąco. Jedni z was czytają to co teraz piszę, inni zobaczą tylko zdjęcia. Jedni pośmieją się ze mnie, inni pochwalą. Odstąpiłam od moderacji komentarzy by dać wam wolność słowa, tego dobrego, no i wiadomo tego złego. Ale mało was piszę, czasem czuję jakby nikogo nie było po drugiej stronie. Ja zdaje sobie sprawę, że to co pokazuję wysyłam w przestrzeń bez początku i bez końca. Ale skoro wy słyszycie mój "głos" to ja chcę usłyszeć wasz! 
Dzisiejszy zestaw jest moim ulubionym z dotychczasowych postów. Czuję, że z każdą stylizacją się udoskonalam, koryguję błędy, nabieram pewności przed obiektywem. Ta sesja pokazuje to część mnie która siedzi we mnie jeszcze gdzieś na dnie. Na co dzień marzę o seksownym ubraniach, odkrytych nogach, dekolcie, oczywiście wszystko w dobrym guście. Patrze na ładne kobiety w sieci i na żywo i zazdroszczę im czasami odwagi w ubieraniu się, ja zawsze zostanę "dżinsową" dziewczyną. W obuwniczym często oglądam i przymierzam szpilki, ale zawsze wychodzę stamtąd z nową parą trampek. Ostatnio oddaliłam się od sportowego stylu w ubraniach. (trampki to co innego). Nie noszę t-shirtów, kocham koszule. Pod każdą postacią, z każdego materiału. Sama ma wiele koszulowych bluzek, choruje na nie. Powoli mój styl z nastoletniego zmienia się w kobiecy i ja sama pragnę czuć się kobieco. Chcę pociągać mężczyzn (a szczególne jednego!) eleganckim wyglądem, a nie wyuzdanymi ubraniami. I nawet jeśli coś podoba mi się u innej kobiety to sama bym się na wiele rzeczy nie zdecydowała. Często wchodzę do sklepu po konkretnie upatrzoną w internecie rzecz, a wychodzę z czymś innym, gdyż okazuje się że ta rzecz zupełnie do mnie nie pasuje. Pokazując wam trendy w poprzednim poście zastanawiałam się czy mówić wam czy dany trend mi się podoba czy nie, myślałam, że pomyślicie że to hipokryzja pokazywać produkt, którego się nie lubi, ale w końcu to tak jakby moja "praca" by pokazać wam co jest modne, a nie to co mi się podoba. Gusta są przecież różne i o nich się nie powinno dyskutować. Trochę się rozpisałam i zastanawiam się tak teraz czy dalej pisać i czy w ogóle ktoś to przeczytał. Jeśli tak, to daj znać, chociażby komentarzem "Przeczytałem/łam"  Możecie też skomentować moje przemyślenia i dać znać, czy chcecie aby na tym blogu było ich więcej. 

A teraz powiem wam coś o samej stylizacji. Nie ma wielu rzeczy które mogłabym opisać gdyż jest to stylizacja typowo letnia... żegnająca lato. Na sobie mam koronkową sukienkę H&M, buty Jenny Fairy z CCC, narzutka Stradivarius, torebka Mohito (stara kolecja, sprzed paru lat).










2 komentarze:

Wyświetlenia.

Obserwatorzy