Strony

poniedziałek, 5 maja 2014

Matura 2014

Witajcie.
Dziś zaczął się pierwszy z wielu dni maratonu maturalnego. Język polski, który zdaję wkrótce także w rozszerzeniu był dość trudny. Może mi samej nie sprawił wielu trudności, ale na pewno moim kolegom maturzystom, którzy nie wielbią naszego ojczystego języka jak ja sama musiał sprawić wiele problemów. Już parę minut po powrocie do domu po maturze na mojej ścianie facebook'owej pojawiło się mnóstwo komentarzy na ten temat. Niektórzy z moich rówieśników zmieniło swoje zdjęcia profilowe na zdjęcie Kmicica z Potopu. Inni pisali śmieszne komentarze, które miały rozładować napięcie po maturalne: "Dzisiaj Wesele, a w sierpniu poprawiny" to jeden z moich ulubionych komentarzy.

Na szczęście przed tym najtrudniejszym w moim dotychczasowym życiu tygodniu spędziłam cudowny długi weekend w domu sama z moim chłopakiem Dawidem. Moi rodzice pojechali do Niemiec do rodziny w odwiedziny i zabrali ze sobą moją młodszą siostrę. Tak więc od czwartku do niedzieli spędziłam tylko z Dawidem. Mimo, że pogoda była pochmurna i było zimno to i tak staraliśmy się spędzić ten czas weekendowy poza murami domu. W końcu tyle wolnego czasu nie wolno było marnować w domu przed komputerem i telewizorem.
Pierwszego maja w moim mieście o godzinie 17 odbyły się derby, czyli mecz piłki nożnej między klubem z mojego miasta i miasta sąsiadującego. Wygrał klub z mojego miasta 3:1. Pogoda do połowy meczu była piękna, choć niezbyt ciepła, ale potem w jednej chwili pogoda się zepsuła. Mecz nie odbył się bez zamieszek na końcu. Kibice klubu z mojego miasta podpalili race, które zadymiły pół obszaru dla kibiców, wszędzie śmierdziało siarką, a dym aż drapał w gardło. Kibice z sąsiedniego klubu nie chcieli być gorsi i także podpalili race, lecz postawili je zbyt blisko flagi swojego klubu, że ta podpaliła się. Wtedy powstał czarny dym, zrobiło się ciemno, drapało w gardło dwa razy mocniej, a nawet przerwano na moment mecz.
Po meczu wybraliśmy się z Dawidem na ognisko do naszego wspólnego przyjaciela- Patryka. Mieszka on na długiej ulicy która sąsiaduje z polami i lasem dzięki czemu mogliśmy robić namioty, rozpalić ognisko i bawić się nie martwiąc o kłopoty ze strony sąsiadów. Ja osobiście nie chciałam w ten zimny wieczór zostawać na noc w namiocie, dlatego z Dawidem wróciliśmy do domu spać. Ognisko było niesamowite, poznaliśmy wiele nowych osób, znajomych Patryka z jego szkoły. Do domu wróciliśmy dość szybko bo około 23. Impreza zaczęła się o 19, ale na dworze było tak zimno więc cały czas siedzieliśmy blisko ogniska wtuleni w siebie z Dawidem. Zaraz po powrocie wzięłam gorącą kąpiel by powrócić do temperatury mojego ciała.
Drugiego maja poszliśmy na wspólne zakupy spożywcze z Dawidem, resztę dnia spędziliśmy w domu wylegując się, ale po południu zaprosiliśmy na piwo Patryka, żeby porozmawiać o majowym ognisku.
Trzeciego maja rodzica Dawida zaprosili nas na rodzinnego grilla. Przed grillem musieliśmy iść jeszcze do kościoła na msze w intencji zmarłego trzy lata wcześniej kogoś z rodziny Dawida. Msza była długa, a w kościele było zimno, na szczęście kiełbasa z grilla była pyszna. Wieczorem skoczyliśmy jeszcze na imprezę za budynkiem gminy w moim mieście. Mimo zimna impreza była super.
W niedziele jednak Dawid zaczynał już pracę więc to był koniec naszego pięknego weekendu.
Myślę, że nie zanudziłam was całą historią minionego tygodnia i mam nadzieję, że tego bloga czyta parę osób a nie tylko przeglądają zdjęcia.
Zdjęcia może i oddają wygląd wszystkich dni, ale to moje historie oddają prawdziwe emocje, które we mnie drzemią.

Instagram



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyświetlenia.

Obserwatorzy